Zanzibar pogrążony w chaosie – jak polityczny kryzys w Tanzanii może pogrzebać turystyczny raj

Zamieszki po wyborach w Tanzanii – ostrzeżenie dla turystów planujących podróż na Zanzibar i do Tanzanii kontynentalnej
Zamieszki po wyborach w Tanzanii – ostrzeżenie dla turystów planujących podróż na Zanzibar i do Tanzanii kontynentalnej
Powered by 12Go system

Jeszcze kilka dni temu turyści na Zanzibarze podziwiali zachody słońca nad Oceanem Indyjskim i zachwycali się aromatem przypraw unoszącym się w powietrzu. Dziś ten sam archipelag stał się epicentrum politycznego kryzysu, który wstrząsnął całą Tanzanią. Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich, w których urzędująca prezydent Samia Suluhu Hassan zdobyła ponad 97 proc. głosów, kraj ogarnęły protesty, a władze wprowadziły godzinę policyjną i cenzurę internetu.

To nie tylko problem polityczny. To poważne zagrożenie dla turystyki, gospodarki i bezpieczeństwa setek tysięcy osób utrzymujących się z turystów, którzy jeszcze niedawno stanowili główne źródło dochodów regionu.


Wybory, które podzieliły naród

Tanzania od lat była postrzegana jako stabilny punkt na afrykańskiej mapie. Jednak tegoroczne wybory obnażyły głębokie podziały. Opozycja została w dużej mierze pozbawiona prawa do startu, a kampania toczyła się w cieniu represji wobec dziennikarzy i aktywistów.

Kiedy ogłoszono wyniki, społeczeństwo eksplodowało gniewem. W Dar es Salaam i na Zanzibarze rozpoczęły się masowe demonstracje. Rząd zareagował siłą – na ulice wysłano wojsko, a władze wprowadziły blokadę mediów społecznościowych.

Zamieszki po wyborach w Tanzanii
Zamieszki po wyborach w Tanzanii

Zanzibar – turystyczny raj w politycznym piekle

Archipelag, znany z luksusowych resortów, błękitnych lagun i atmosfery spokoju, zamienił się w scenę chaosu. W Stone Town płonęły barykady, w okolicach portu słychać było strzały ostrzegawcze. Choć resortowe plaże wciąż próbują zachować pozory normalności, turyści relacjonują niepokojące sceny: kontrole wojskowe na drogach, zablokowane terminale kart płatniczych, brak łączności.

Turystyka, która stanowi 25 proc. PKB Tanzanii, znalazła się na krawędzi. Właściciele hoteli mówią wprost – jeśli sytuacja się nie uspokoi, sezon zimowy może być stracony.


Zamilkł internet, zgasły światła

Władze, próbując zdusić protesty, zdecydowały się na radykalny krok – blokadę internetu. Od 30 października komunikatory i media społecznościowe przestały działać, a strony międzynarodowych agencji informacyjnych są niedostępne.

Do tego dochodzą awarie prądu – w części regionów Zanzibaru przerwy w zasilaniu trwają po kilka godzin dziennie. W tropikalnym klimacie oznacza to brak klimatyzacji, problemy z wodą i zagrożenie dla przechowywania żywności.


Lotniska i linie lotnicze reagują

Linie Emirates, KLM i Turkish Airlines wprowadziły czasowe ograniczenia lotów do Tanzanii. Choć lotnisko na Zanzibarze nadal działa, wiele kursów jest opóźnionych lub odwołanych.

Biura podróży w Niemczech, Polsce i Wielkiej Brytanii zaczęły oferować zmianę terminu wyjazdu lub zwrot kosztów. Ubezpieczyciele analizują sytuację i nie wykluczają wprowadzenia zapisów o „wykluczeniu ryzyka politycznego”.


Branża hotelarska na granicy przetrwania

Luksusowe resorty w Nungwi i Kendwa próbują zachować działalność, ale niektóre mniejsze pensjonaty zamykają się „do odwołania”. Menedżerowie mówią o braku dostaw paliwa, żywności i problematycznych płatnościach.

Dla tysięcy mieszkańców, którzy utrzymują się z pracy w turystyce, oznacza to dramatyczną niepewność. – „Jeśli turyści nie wrócą w ciągu kilku tygodni, wielu ludzi zostanie bez środków do życia” – mówi lokalny przedsiębiorca cytowany przez „The Guardian”.


Strach i dezinformacja

W atmosferze blokady informacyjnej rośnie panika. Plotki rozchodzą się szybciej niż fakty. Jedni twierdzą, że hotele są plądrowane, inni – że wyspa została odcięta od dostaw żywności. Prawda leży pośrodku: sytuacja jest trudna, ale nie ma potwierdzenia o powszechnych atakach na turystów.

Brak rzetelnych informacji sprawia jednak, że turyści czują się pozostawieni sami sobie.


Reakcje świata i możliwe konsekwencje

Organizacje międzynarodowe – ONZ, UE i Human Rights Watch – potępiły działania rządu Tanzanii, wzywając do przywrócenia internetu i zaprzestania przemocy wobec demonstrantów.

Eksperci ostrzegają, że jeśli kryzys potrwa dłużej, Tanzania może utracić reputację „bezpiecznej bramy Afryki Wschodniej”. Inwestorzy wstrzymują projekty, a państwa sąsiednie przygotowują się na ewentualny napływ uchodźców.


Czy to początek końca turystycznego boomu?

Ostatnie lata przyniosły Zanzibarowi spektakularny wzrost popularności. Po pandemii liczba turystów z Europy wzrosła o 60 proc., powstały nowe loty czarterowe i inwestycje hotelowe.

Jednak polityczna niestabilność może wszystko przekreślić. W świecie, w którym decyzje podróżnych zapadają w sekundę na Instagramie, obraz żołnierzy patrolujących plaże może skutecznie odstraszyć turystów.


Możliwe scenariusze

🟢 Scenariusz optymistyczny

Władze Tanzanii rozpoczynają dialog z opozycją, przywracają dostęp do internetu i uspokajają sytuację. Turyści wracają, a kryzys zostaje zapomniany przed rozpoczęciem sezonu zimowego.

🟡 Scenariusz realistyczny

Napięcia utrzymują się jeszcze kilka tygodni. Część linii lotniczych ogranicza loty, a rząd prowadzi selektywną kontrolę informacji. Turystyka odradza się powoli, ale z trwałą utratą wizerunku.

🔴 Scenariusz pesymistyczny

Protesty przeradzają się w zamieszki, a społeczność międzynarodowa nakłada sankcje. Zanzibar zostaje objęty statusem „rejonu niestabilnego”. W ciągu kilku miesięcy wyspa traci większość przychodów z turystyki.


Co mogą zrobić turyści?

  1. Nie podejmować pochopnych decyzji o wyjeździe – sprawdzać aktualne komunikaty MSZ.

  2. Mieć gotówkę – karty mogą nie działać.

  3. Zachować ostrożność – unikać zgromadzeń, nie fotografować wojska ani posterunków.

  4. Monitorować sytuację – korzystać z wiadomości BBC, Reutersa, Al Jazeery.

  5. Kontaktować się z ambasadą w Dar es Salaam w razie zagrożenia.


Lekcja dla przyszłości

Kryzys na Zanzibarze pokazuje, jak krucha jest równowaga między polityką a turystyką. Gdy władze sięgają po represje i blokady, cierpi nie tylko wizerunek kraju, lecz przede wszystkim zwykli ludzie.

Warto pamiętać, że w afrykańskich realiach internet to nie tylko rozrywka, ale i narzędzie przetrwania: ułatwia rezerwacje, sprzedaż, kontakt z rodziną i światem. Jego odcięcie to odcięcie tlenu gospodarce opartej na gościach z zewnątrz.


Podsumowanie

Zanzibar – synonim spokoju i luksusu – stał się areną politycznego konfliktu, który może mieć dramatyczne konsekwencje. Protesty, godzina policyjna, brak internetu i niepewność jutra stawiają wyspę w sytuacji bez precedensu.

Dla turystów to sygnał ostrzegawczy. Dla Tanzanii – przestroga, że żaden raj nie przetrwa bez wolności i dialogu.


Autor: Martyna Szysz – redaktor portali eŚwinoujście.pl i Travel-Foto.com, specjalistka SEO i AI Content Optimization (COE) dla Google News i Discover.